O.K.

Rabin rozmawia z Jezusem, uczeń Jezusa (i papież) rozmawiają z rabinem. Dlaczego Żydzi nie uznają Jezusa -i czy powinni? (recenzja)

dodane: 2023-09-21
0
Rabin rozmawia z Jezusem, uczeń Jezusa (i papież) rozmawiają z rabinem. Dlaczego Żydzi nie uznają Jezusa -i czy powinni? (recenzja)
Recenzja książki Jacoba Neusnera „Rabin rozmawia z Jezusem” i polemicznej odpowiedzi Mirosława Ruckiego „Uczeń Jezusa rozmawia z rabinem” +głos w dyskusji papieża Benedykta XVI.

Powiedzieć, że relacje chrześcijańsko-żydowskie były i są pokomplikowane, to nic nie powiedzieć. Choć obie grupy wierzą w tego samego Boga, to jednak od samego początku chrześcijaństwa 2000 lat temu między nim a rabinicznym judaizmem istniał wyraźny antagonizm. Przez wieki oba wyznania z konieczności jakoś ze sobą współistniały, jednak zawsze między nimi panowało pewne napięcie. Długie okresy w miarę pokojowej koegzystencji przemieszane były z epizodami pogromów i prześladowań jednych przez drugich, w zależności od tego, która strona (zazwyczaj chrześcijanie) była w danym momencie ta silniejszą. Nawet jednak gdy pomiędzy chrześcijanami i Żydami panował względny spokój, obie grupy zwykle ignorowały się wzajemnie, ograniczając wzajemne kontakty do wspólnych interesów, których prowadzenia tak naprawdę nie dało się całkowicie uniknąć. Wśród ogółu Żydów i chrześcijan panował zwykle ignorancja co do wierzeń i obyczajów tych drugich, przeradzająca się często w stereotypy i uprzedzenia, często celowo utrzymywane, by pogłębić wzajemną izolację, a „tolerancja” polegająca głównie na nie wnikaniu jednych w sprawy drugich, mieszała się z mniej lub bardziej otwarcie okazywanymi wyrazami pogardy.

Przyczyna takiego stanu rzeczy jest oczywista, stosunek do postaci Jezusa z Nazaretu. Chrześcijanie uznali Jezusa za obiecanego Żydom Mesjasza, a nawet więcej, Syna Bożego, samego Boga wcielonego w człowieka. Twierdzenia, które Żydzi stanowczo odrzucili, uznając je wręcz za bluźniercze. Z tego też powodu, wierząc w tego samego Boga, opierając się na tej samej świętej księdze Starego Testamentu, jedni drugich uznali za świętokradczych bezbożników -ze wszystkimi później tego następstwami. Dlaczego jednak Żydzi odrzucili Jezusa? Przecież wedle chrześcijańskiej relacji Nowego Testamentu był On taki dobry i święty, czynił cuda, uzdrawiał, dobrowolnie przyjął hańbiący wyrok śmierci na krzyżu, a później po trzech dniach zmartwychwstał i wstąpił do Nieba. Dlaczego zatem Żydzi nie uznali, że rzeczywiście był on Mesjaszem i Bogiem? Nie ma przecież alternatywnych żydowskich relacji o Jezusa, które można uznać za historycznie równie wiarygodne co Nowy Testament. Tradycja żydowska zwykle starała się temat Jezusa przemilczeć, a wzmianki ograniczają się do często zawoalowanych anegdot w Talmudzie, głoszących, że Jezus był bluźniercą, odszczepieńcem, bękartem, czarownikiem, który usiłował odwieść Izraela od prawdziwej wiary w Boga [Wzmianki te można znaleźć m.in. w: Mirosław S. Wróbel, „Krytyka tekstologiczna i historyczna passusów Talmudu o Jezusie i chrześcijaństwie”, Estetyka i Krytyka 3(27), 2012 str. 15-50, link]. Na tej podstawie powstało kilka wieków później szydercze żydowskie opowiadanie o życiu Jezusa Toledot Jeszu, którego nikt dziś nie bierze poważnie [patrz omówienie: Jan Iluk, „Toledot Jeszu – przekaz talmudyczny o Jezusie i chrześcijanach w żydowskiej recepcji”, Estetyka i Krytyka 3(27), 2012 str. 181-217, link]. Czy może jednak to Nowy Testament jest przekłamany, a Żydzi rzeczywiście „poznali się” na historycznym Jezusie i słusznie odrzucili twierdzenia o Nim (Jego samego, lub zmyślone przez Jego uczniów)? Albo, nawet jeśli relacje ewangeliczne są wiarygodne, czy może postawa Jezusa sprzeciwia się temu, co Bóg zapowiedział przez swoich proroków o Mesjaszu w Starym Testamencie? Wówczas Żydzi podjęliby słuszną decyzję, odrzucając Jezusa, a to chrześcijanie są w błędzie.

Choć przez wieki chrześcijanie i Żydzi starali się wzajemnie ignorować, to jednak ta postawa zaczęła się zmieniać, szczególnie po II Wojnie Światowej, doświadczeniu Holokaustu, powstaniu państwa Izrael, Soborze Watykańskim II itd. Zaczęto coraz bardziej dążyć do dialogu pomiędzy oboma wyznaniami, mającym na celu wzajemne zrozumienie obydwu punktów widzenia, obalenie krzywdzących stereotypów, uniknięcie wrogości i przemocy w przyszłości, a postawienie na współpracę, mimo oczywistych różnic itp. Pojawiło się też oczywiście zagadnienie stosunku Żydów do Jezusa, który wszak też był z pochodzenia Żydem. A także chęć zrozumienia przez chrześcijan żydowskiego kontekstu Jego nauczania, które wszak do Żydów było bezpośrednio skierowane. Bez tego nie da się w pełni zrozumieć przesłania Jezusa.

Niezwykle istotnym głosem w tej dyskusji z żydowskiej strony, była praca Jacoba Neusnera (1932-2016,biografia na angielskiej Wikipedii) amerykańskiego rabina i profesora literatury żydowskiej, jednego z najbardziej płodnych uczonych (napisał lub redagował ponad 900 książek!) współczesnych czasów, zatytułowana A rabbi talks with Jesus. Pierwsze wydanie ukazało się w 1993 r., poszerzone w 2000 r. W książce tej Neusner stara się z wielkim szacunkiem przedstawić chrześcijańskim czytelnikom pogląd Żydów, dlaczego odrzucili oni przesłanie Jezusa. Neusner w wyobraźni przenosi się 2000 lat wstecz, wcielając się w żydowskiego słuchacza nauk Jezusa. Przysłuchuje się Jego kazaniom, rozważa je, rozmawia z samym Jezusem. A następnie stara się wytłumaczyć, dlaczego podjąłby on wówczas decyzję, by nie pójść za naukami Rabbiego z Nazaretu. W Polsce pozycja ta ukazała się pod tytułem:

Jacob Neusner, „Rabin rozmawia z Jezusem”, tłumaczenie: Andrzej Wojtasik, Wydawnictwo M, Kraków 2010

 

Jako że konkluzja Neusnera jest oczywiście taka, jaka jest, toteż publikacja stosunkowo szybko doczekała się polemiki z chrześcijańskiej strony, autorstwa bliżej mnie przynajmniej nieznanego (w każdym razie z książki by wynikało, że jest on nawróconym na katolicyzm Żydem) Mirosława Ruckiego:

 

Mirosław Rucki, „Uczeń Jezusa rozmawia z rabinem”, Wydawnictwo Agape, Poznań 2012

 

Z opinii ks. prof. dr hab. Mariusza Rosika zamieszczonej na tylnej okładce: W swojej polemice z rabinem Mirosław Rucki odznacza się dużą erudycją, znajomością początków historii Kościoła i jego misji wśród Żydów i pogan, a także znajomością zwyczajów religijnych judaizmu. Prezentowany przez Autora punkt widzenia nie jest oczywiście jedynym możliwym, ale stanowi cenny wkład w dyskusję i dialog chrześcijańsko-żydowski.

 

Obie te książki, Neusnera i Ruckiego, wzajemnie się zatem uzupełniają, przedstawiając z jednej strony żydowski, a z drugiej chrześcijański punkt widzenia na osobę i nauki Jezusa. Dlatego też powinno się je czytać razem i razem zostaną też przedstawione w tej recenzji. Są one dość króciutkie (książka Neusnera liczy 200 stron, Ruckiego, który jest bardziej zwięzły 115). Niemniej jednak moim zdaniem są to jedne z najistotniejszych, jeśli nie najistotniejsze pozycje dla dialogu żydowsko-chrześcijańskiego, jakie zostały wydane w ostatnich latach. Bo dotykają właśnie samego sedna problemu, czyli statusu Jezusa z Nazaretu. Kim On jest dla chrześcijan, a kim dla Żydów -a raczej JAK Żydzi powinni się odnosić do Jezusa i Jego mesjańskich pretensji. Każdy, kto interesuje się tą problematyką, powinien te dwie pozycje przeczytać. Ale jest też trzeci istotny głos w dyskusji, mianowicie Josepha Ratzingera, czyli papieża Benedykta XVI, który niezwykle cenił sobie książkę Neusnera i powołał się na nią w swoim trzytomowym dziele o Jezusie z Nazaretu.

 

Joseph Ratzinger (Benedykt XVI), „Jezus z Nazaretu, część 1: od chrztu w Jordanie do Przemienienia”, tłumaczenie: Wiesław Szymona OP, Wydawnictwo M, Kraków 2007

 

Nie będę tu w tej recenzji omawiał całego dzieła papieża Benedykta XVI, bo to nie ten temat. Powołuje się on jednak na książkę Neusnera w rozdziale 4 (str. 65-110 w przytoczonym wyżej wydaniu). Benedykt XVI pisze: Wielki uczony żydowski Jacob Neusner w ważnej książce zatytułowanej Rabbi rozmawia z Jezusem […], wmieszał się, jeśli można tak powiedzieć, w krąg słuchaczy Kazania na Górze i próbował rozmawiać z Jezusem. Ta religijna, szczera dyskusja wierzącego Żyda z Jezusem, Synem Abrahama, bardziej niż wszystkie inne znane mi interpretacje otworzyła mi oczy na znaczenie słów Jezusa i na konieczność podjęcia decyzji, wobec której stawia nas Ewangelia. Dlatego w jednym rozdziale chciałbym i ja jako chrześcijanin przyłączyć się do tego dialogu rabbiego z Jezusem: umożliwi to lepsze zrozumienie autentycznej myśli żydowskiej i tajemnicy Jezusa (str. 69). Wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że to właśnie opinia Benedykta XVI skłoniła Wydawnictwo M do późniejszego wydania książki Neusnera, na którą replikę napisał jeszcze później Rucki.

Zarówno książka Neusnera, jak i odpowiedź Ruckiego, oprócz przedmów, podzielone są na 10 rozdziałów, przy czym rozdziały u Ruckiego są ścisłymi odpowiednikami rozdziałów książki Neusnera. Dlatego też będziemy omawiać je łącznie jeden po drugim. Najpierw przedstawię wywód Neusnera, później odpowiedź Ruckiego. Postaram się przedstawić najważniejsze wątki i argumenty z obydwu pozycji, gdzieniegdzie też w odpowiednich miejscach przytoczę zdanie Benedykta XVI. Oczywiście po pełne wywody zapraszam do książek -w tej recenzji przytaczam tylko skrót i subiektywny wybór co istotniejszych twierdzeń. Zaczynajmy.

Wszystkie cytaty biblijne za tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia.

 

Rozdział 1 Pospierajmy się razem/Chodź, podyskutujmy (tytuł rozdziału książki Neusnera/Ruckiego). Neusner stwierdza, że celem książki jest wyjaśnienie, dlaczego Żydzi wierzą w Torę Mojżesza i w których punktach nauki Jezusa od niej odbiegają. Wg Neusnara tam, gdzie Jezus odbiega od objawienia danemu Mojżeszowi od Boga na górze Synaj, jest w błędzie. Tora Mojżesza -przez którą rozumie się zarówno Księgę, jak i tzw. Torę Ustną, jest doskonała i nie wymaga ulepszeń. Celem Neusnera jest również pokazanie różnic między judaizmem a chrześcijaństwem -niech każdy wierzy w swoją religię, starając się lepiej ją praktykować. Neusner stwierdza, że za podstawę dialogu z poglądami Jezusa weźmie tylko Ewangelię Mateusza, jako że z Czterech Ewangelii jest ona w największym stopniu skierowana właśnie do Żydów i w największym stopniu przedstawia Jezusa jako żydowskiego nauczyciela. W ewangeliach Marka i Łukasza wątek żydowski jest mniej istotny, a Jan miał jakoby odnosić się do Żydów z nienawiścią. Neusner koncentruje się na naukach i wypowiedziach Jezusa, mniej go interesują Jego cuda, z którymi nie da się polemizować, można w nie uwierzyć lub nie.

 

Rucki odpowiada, że stwierdzenie, iż Tora Mojżesza jest ostateczna, kompletna i doskonała, niezmienna na wieki, jest sprzeczna z samą Torą, a konkretnie Pwt 18,15: Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Mesjasz miał przynieść nową kompletną Torę, a jeśli to Jezus był Mesjaszem i miał ja objawić, musiał to uczynić w jakiś nietypowy sposób (podkreślenie Ruckiego). Analizując wypowiedzi Jezusa w Kazaniu na Górze, w tym oryginalne słowa greckie Rucki stwierdza, że Jezus buńczucznie i wyzywająco stwierdził, że przyszedł wypełnić Torę, nie w sensie dokładnego przestrzegania wszystkich 613 przykazań, lecz by nadać jej pełny ostateczny kształt. Tora dana Mojżeszowi na Synaju to tylko prototyp ostatecznej Tory Mesjasza. A Żydzi powinni ze zdwojoną uwagą słuchać słów Jezusa, czy nie jest On rzeczywiście Mesjaszem. Co musi być potwierdzone także w inny sposób, choćby cudami, które celowo ignoruje Neusner. A cuda to nie same niezwykłe zjawiska, tylko przejawy mocy Najwyższego, bez której żaden człowiek ich nie może dokonywać.

 

Tu warto jeszcze podać obserwacje Benedykta XVI. Pisze on: Dialog tego rabbiego z Jezusem ukazuje, jak wiara w słowo Boże zawarte w świętych Pismach tworzy ponadczasową współczesność: wychodząc od Pisma rabbi może zająć miejsce w teraźniejszości Jezusa, na jego też podstawie Jezus wkracza w nasza teraźniejszość. Dialog ten cechuje głęboka uczciwość. Ukazuje różnice w całej ich ostrości, prowadzonej jednak z wielką miłością. Rabbi uznaje odmienność orędzia Jezusa i odchodzi bez cienia nienawiści: chce być całkowicie wierny prawdzie, nie zapominając jednocześnie o prowadzącej do pojednania sile miłości („Jezus z Nazaretu” str. 96).

 

Rozdział 2 Praktykujący Żyd w dialogu z Jezusem/Praktykujący żyd w dialogu. A zatem Neusner cofa się w wyobraźni 2000 lat wstecz i przedstawia siebie jako jednego ze słuchaczy Kazania na Górze mającego po raz pierwszy okazję zapoznać się z naukami Jezusa. Neusner chce dyskutować z Jezusem o zgodności Jego nauczania z Torą Mojżesza. Twierdzi, że Jezus zaleca ludziom, by łamali co najmniej trzy przykazania Dekalogu (na razie jeszcze nie wspomina które). Dalej rozważa, po co w ogóle toczyć debatę z Jezusem, skoro i tak chrześcijanie uważają go za niepodważalny autorytet, a chrześcijaństwo brutalnie atakowało Żydów. Stwierdza, że prowadzenie debat, nawet sporów, jest wartościowe, w czym wpisuje się w najlepszą żydowską tradycję, doceniającą burzliwą nawet wymianę zdań i kwestionowanie autorytetów (nawet spór z samym Bogiem), co rozwija rozum dyskutantów. Tylko te spory należy prowadzić uczciwie i z szacunkiem dla drugiej strony. Neusner twierdzi, że po wysłuchaniu nauk Jezusa z szacunkiem by się z nim rozstał, uznając, że każdy ma prawo iść swoją drogą.

 

W odpowiedzi Rucki wzywa Neusnera, by cofając się w wyobraźni 2000 lat, zapomniał nie tylko o chrześcijaństwie i jego naukach, ale także o naukach judaizmu rabinicznego, który uformował się 100 lat po i w opozycji do chrześcijaństwa -już po zburzeniu Świątyni w 70 r., jako jeden z dwóch ocalałych spośród wielu nurtów żydowskich. Obok oczywiście mesjanizmu, czyli chrześcijaństwa oczywiście. Jak Neusner odcina się od innych pism mesjanizmu poza Ewangelią Mateusza, tak powinien odciąć się od powstałych później Miszny, Gemary itd. I zostawiając bagaż późniejszych żydowskich antychrześcijańskich tradycji, wówczas podjąć decyzję, czy pójść za Jezusem. A jeśli nie pójdzie, to zaprzeczy cytowanemu wyżej nakazowi Pwt 18,15 o konieczności posłuszeństwa Prorokowi podobnemu Mojżeszowi -po prostu Mesjaszowi. Który wcale nie namawia ludzi do łamania co najmniej trzech przykazań Dekalogu, co można wykazać na podstawie pozostałych pism chrześcijańskich, jak pisma rabbiego Szaula (św. Pawła) i List do Hebrajczyków, również pisany z mocno żydowskiej perspektywy. A żydowska perspektywa co do Jezusa, może być tylko „tak” lub „nie”, albo Jezus jest żydowskim Mesjaszem i mówi prawdę, albo nie jest i kłamie.

 

Rozdział 3 „Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” kontra: „Słyszeliście że powiedziano (…). A ja wam powiadam (...)”/Rucki ma ten sam tytuł. Neusner przysłuchuje się Kazaniu na Górze i nakazom, jakie głosi w nim Jezus. Porównuje to do nauk innych rabinów przytoczonych w Misznie, którzy również, w celu lepszego przykucia uwagi uczniów, parafrazowali nauki Tory i dodawali własne pouczenia, „budując ogrodzenie wokół Tory”, czyli obarczając ją dodatkowymi przykazaniami, by dodatkowo zabezpieczyć się przed przekraczaniem przykazań Tory. Neusner ma wątpliwości co do słów Jezusa: Nie stawiajcie oporu złemu (Mt 5,39) i Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził (Mt 5,43), gdzie Jezus cytuje polecenie, którego nie ma w Torze. Neusner twierdzi, jakoby Jezus nie zwracał się do wspólnoty całego wiecznego Izraela, lecz do wąskiej grupki swoich bezpośrednich uczniów. Prezentuje siebie jako wzburzonego formą, w jakiej Jezus wygłasza nauki. Niby odwołuje się do nauk Tory nadanych przez Boga (Słyszeliście że powiedziano), a naucza, powołując się na swój autorytet (a ja wam powiadam). Dalej Neusner przedstawia swój wyimaginowany dialog z Jezusem, gdzie czyni Mu ten właśnie zarzut, że czyni się kimś większym od Mojżesza, i przemawia w swoim imieniu, podczas gdy Tora zwraca się do „nas”, czyli Dzieci Izraela, do których Jezus także należy. Według Neusnera Jezus oddziela się od wspólnoty Izraela i usiłuje stworzyć własną sektę skupioną na kulcie Jego osoby. Jezus przypomina proroka, lecz nieizraelskiego, raczej właśnie Balaama, który usiłował na polecenie Balaka, króla Moabu, przekląć Izraela. Czym de facto, nie wspominając tego wprost, Neusner nawiązuje do niektórych talmudycznych paszkwili przeciw Jezusowi, korzystających z tego samego porównania.

 

Rucki z kolei wypomina Neusnerowi podziały w samym wiecznie skłóconym judaizmie rabinicznym, i to, że on sam (Neusner) opierając się na nauce faryzeuszy, przystąpił do liberalnego judaizmu reformowanego, odrzucającego właśnie wiele z nauk faryzeuszy. W czasach Jezusa ilość ugrupowań religijnych była jeszcze większa, a to z tego powodu, że skończyły się wystąpienia przemawiających wprost od Boga proroków, którzy mogliby rozstrzygać, co jest słuszne, a co nie. I teraz kwestia, czy ten niezwykle nauczający człowiek, Jezus, jest kimś więcej niż zwykłym rabinem, jak każdy inny? Rabini wspomnieni w Misznie, często nawet się jeszcze za czasów Jezusa nie urodzili. Ale z niechęci do Jezusa i jego wyznawców odrzuca wszystkie ich pisma, jak również inne pisma żydowskie napisane po grecku. Neusner anachronicznie przyjmuje ich późniejsze uprzedzenia i kryteria religijnej prawowierności. A tymczasem Jezus nie miał zamiaru budować kolejnego ogrodzenia wokół Tory, tylko ją wypełnić. I wedle tego kryterium należy oceniać słowa Jezusa. Neusner nadinterpretuje nauki Jezusa o nieprzeciwstawianiu się złu, co widać z listu rabbiego Szaula do Rzymian (Rz 12,21: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!). Jezus nie tworzył zamkniętej sekty swoich wyznawców: każdy Izraelita mógł zostać uczniem Jezusa i stosować Jego zasady, nikomu to w Izraelu by nie zaszkodziło. Odpowiadając Neusnerowi, że Jezus naucza od siebie, Rucki stwierdza, że „prawie każde zdanie Kazania na Górze bardziej definiuje Osobę Jezusa niż wprowadza nowe zasady moralne” (podkreślenie Ruckiego). Żaden zdrowy na umyśle Żyd nie przekazywałby nauk Tory we własnym imieniu, a jednak Jezus, który nie wykazuje oznak choroby psychicznej, to robi. Mógłby tak robić tylko, gdyby dostał takie prawo od Boga, co musi być potwierdzone w niepodważalny sposób. Jak nauczanie rabbiego Eliezera ben Hirkana, którym powszechnie pogardzano, a które miało zostać potwierdzone przez głos z nieba.(czego i tak inni rabini nie uznali, w przeciwieństwie do podobnego epizodu ,gdy głos z nieba rozstrzygnął spór między Szammajem a Hillelem na korzyść Hillela). Widać wyraźnie, że rabini ustalają swoje własne arbitralne kryteria, co słuszne, a co nie. A może jednak Bóg przyznaje rację nie im, tylko Jezusowi? Izrael zawsze zatwardzał swoje serca, nawet na Synaju. Tyle, że zanim Prawo zostało nadane, Izrael musiał uwierzyć Mojżeszowi, a jeszcze wcześniej Abraham musiał uwierzyć Bogu. Bóg jest chętny potwierdzić posłannictwo swoich proroków -tylko że Izrael nie zawsze tego chce. Tak jak nie chciał słuchać proroctwa Iz 7,14 o narodzinach Mesjasza z Dziewicy, znaku, który zapowiedział sam Bóg. Po narodzinach Jezusa z Dziewicy odciął się od greckiego tłumaczenia Septuaginty wyrazu almah jako „dziewica”. A Jezus po Kazaniu na Górze potwierdził swoją czystość, dotykając trędowatego i oczyszczając go z trądu, samemu pozostając czystym (Mt 8,1-4). Niemożliwe, gdyby nie pochodził On od Boga.

 

Rozdział 4 „Szanuj twojego ojca i matkę” kontra „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię”/ „Czcij ojca i matkę” contra „Nie myślcie, że przyniosłem na ziemię pokój”. Neusner pochyla się nad twierdzeniami Jezusa z Mt 10,34-37: 34 Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. 35 Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; 36 i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. 37 Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Zastanawia się nad wspólnotowym aspektem przesłania Jezusa (według niego skierowanym tylko do poszczególnych indywidualnych osób, a nie całych wspólnot, jak rodzina i cały Izrael) i kontrastuje powyższą wypowiedź Jezusa z Wj 20,12: Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie. Porównuje nakaz Jezusa poświęcenia życia rodzinnego dla umiłowania Jego Osoby z opowieściami Talmudu o analogicznych poświęceniach przy studiowaniu Tory (historia małżeństwa rabbiego Akiwy, czy rozważania rabinów kogo należy wpierw wykupić z niewoli, ojca czy mędrca Tory, odpowiedź; mędrca, chyba że ojciec też jest mędrcem). Neusner przywołuje talmudyczną dyskusję, o tym, że nakazy Tory czci wobec rodziców są analogiczne do nakazów czci okazywanej Bogu, obarczone takimi samymi sankcjami (karą śmierci). W ten sposób dochodzi do wniosku, że Jezus czyni się w ten sposób Bogiem, bo tylko Bóg może domagać się podobnej czci. Natomiast Jezus, stawiając takie wymagania, doprowadzi do rozłamu w Izraelu. W ten sposób, wedle Neusnera, Jezus miałby namawiać do łamania przykazania Dekalogu Wj 20,12

 

Natomiast Rucki przytacza fragmenty Tory, gdy syn musi się sprzeciwić ojcu, a nawet niekiedy zadenuncjować go i doprowadzić do jego śmierci, jak w przypadku wykrycia bałwochwalstwa (Pwt 13,7-12). Wierność Bogu nie była równoważna, była niekiedy nawet ważniejsza od czci dla rodziców. I w tej samej pozycji Boga stawia się właśnie Jezus. Gdyby wszyscy Żydzi poszli za Jezusem, nie byłoby żadnych rodzinnych rozłamów. Kryspus, przełożony synagogi w Koryncie, poszedł za Jezusem razem z całą swoją rodziną (Dz 18,8). Neusner stawia fałszywe dylematy. Prymat mędrca znającego Torę nad rodziną, czy nawet arcykapłanem wymyślili tylko samozwańczy mędrcy Tory, czyli faryzeusze, których nauki spisano kilkaset lat po Jezusie. Inni niekoniecznie musieli podzielać ich zdanie. Jezus stawia swoje nauki na równi z Torą, dlatego, że to On sam stanowi Torę -i nie może temu zaprzeczyć. Twierdzenie, że Jezus jest Bogiem, to nie wymysł późniejszych uczniów (jak chciałoby wielu liberalnych krytyków), lecz wynika wprost z żydowskiego w swym charakterze nauczania samego Jezusa. Neusner twierdzi, że idąc za Jezusem, nie mógłby równocześnie iść za Bogiem. Rucki jednak wypunktowuje Neusnera, że tak naprawdę apriorycznie zakłada on, że istnieje sprzeczność między Jezusem a Bogiem. Jezus, aby udowodnić swoje pretensje do boskości, musiałby mieć poparcie samego Boga. Kogoś, kto stawia takie twierdzenia, nie można po prostu ignorować jak Neusner, tylko trzeba je poważnie rozważyć. Każdy Żyd ma taki obowiązek. Pwt 18,19: Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on [prorok podobny Mojżeszowi] wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Nauczanie Jezusa nie jest nauczaniem prywatnym dla jednostek, jak usiłuje wmawiać Neusner, lecz skierowanym do całej wspólnoty Izraela.

 

Wtóruje temu Benedykt XVI: Rabbi Neusner słusznie uważa, że w przykazaniu tym mają podstawę rdzeń ładu społecznego i spójność „wiecznego Izraela” […]. Zdaniem Neusnera, tej właśnie rodzinie Izraela zagraża orędzie Jezusa, prymat Jego osoby usuwa podstawy jego społecznego ładu („Jezus z Nazaretu” str. 103). I dalej: Jeżeli Jezus jest Bogiem, może postępować z Torą tak jak postępował i wolno mu to czynić. Tylko wtedy może nadać tak nową, radykalną interpretację Mojżeszowemu porządkowi przykazań Bożych, jak może to uczynić tylko prawodawca -sam Bóg. […] Otóż gdy czytamy Torę, wraz z całym starotestamentalnym kanonem, z prorokami, Psalmami i księgami mądrościowymi, wtedy coś staje się bardzo jasne, coś, co w gruncie rzeczy zapowiada już Tora: Izrael nie istnieje jako cel sam w sobie i nie powstał po to, by żyć w „wiecznych” przepisach Prawa. Istnieje po to, by stać się światłem dla narodów (str. 105). Właśnie strona żydowska -zupełnie słusznie -ciągle zadaje pytanie: co takiego przyniósł wasz „Mesjasz” Jezus? Nie zaprowadził pokoju na świecie, nie zwalczył nędzy świata. Wobec tego nie może być tym prawdziwym Mesjaszem, od którego właśnie tego wszystkiego się oczekuje. Zatem, co przyniósł Jezus? Spotkaliśmy już to pytanie i znamy odpowiedź. On Boga Izraela zaniósł narodom, tak, ze wszystkie narody modlą się teraz do Niego i w Pismach Izraela rozpoznają Jego słowo, słowo żywego Boga. Przyniósł uniwersalizm, który jest wielką obietnica daną Izraelowi i światu. Uniwersalizm, wiara w jednego Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba, w nowej rodzinie Jezusa, która nie zna granic narodowych ani cielesnych powiązań wynikających z pochodzenia -oto owoc dzieła Jezusa. To właśnie jest dowodem Jego mesjańskości, to daje mesjańskiej obietnicy interpretację zakorzenioną w Mojżeszu i Prorokach, a także otwiera zupełnie nowe ich horyzonty (str. 105-106). Przenoszenie w szczegółach społecznego ładu Izraela na ludzi wszystkich narodów równałoby się de facto zanegowaniu powszechności owej rozrastającej się Bożej społeczności. Paweł dostrzegł to z całą jasnością. Tora Mesjasza nie mogła być taka i nie jest, mówi to nam Kazanie na Gorze i cały dialog wierzącego i naprawdę uważnie słuchającego rabbiego Neusnera (str. 107).

 

Rozdział 5 „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcać” kontra: „Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat”/ Ten sam tytuł u Ruckiego, z tym że pisze on contra i „Twoi” wielką literą. Kontrowersja dotyczy epizodu łuskania przez uczniów Jezusa zbóż w szabat, opisanego w Mt 12,1-8. Na początku jednak rozdziału Neusner stwierdza, że cuda Jezusa go nie interesują, tylko jego nauki. Potem omawia znaczenie szabatu w kulturze żydowskiej. Dalej przechodzi do argumentacji Jezusa, że Dawid z towarzyszami jadł chleby pokładne, choć wolno je było jeść tylko kapłanów. Neusner uważa, że szabat wymaga, by posiłki przygotować wcześniej, a zakaz ich przygotowania to naśladowanie Boży akt uświęcenia siódmego dnia. Ale poważniejszy argument to ten, że kapłani w Świątyni z konieczności musieli naruszać spoczynek szabatu. Jezus stwierdza (Mt 12,6): Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. W ten sposób zrównuje się niejako ze Świątynią. Prowadzi to do konkluzji Jezusa: Syn Człowieczy jest Panem szabatu (Mt 12,8). Nie chodzi o spory rabiniczne, co wolno, a czego nie wolno robić w szabat. To Jezus przypisuje sobie Boże prawo ustanawiania reguł szabatu. Łącząc opowiadanie z poprzedzającym Mt 11,28-30 (28 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie») Neusner zauważa, że Jezus sam siebie przedstawia jako szabat, ustanowiony dla człowieka (wbrew żydowskiemu sposobowi pojmowania szabatu).

 

W paralelnym rozdziale pierwsze co robi Rucki, to dziwi się postawie Neusnera kompletnie ignorującej cuda, uznającej je za coś normalnego i „codziennego”. Rucki wskazuje, że cuda to nie magiczne sztuczki, to znaki dla Izraela ukazujące prawdziwą tożsamość Jezusa. Szczególnie moc odpuszczania grzechów, za które karą były często dolegliwości fizyczne, z których Jezus uzdrawiał. A także moc wyganiania demonów -albo pochodząca od Boga, albo od władcy demonów (jeśli Jezus nauczał „złej” tory) -której to mocy Jezus udzielił także swym uczniom, wiernym Izraelitom, którzy będą sędziami oszczerców Jezusa. Pójście lub nie za Jezusem to decyzja czy opowiedzieć się po stronie Boga, czy też demonów (por. Mt 12,22-30). W te albo we wte. Później Rucki przechodzi do dyskusji o szabacie. Stwierdzenie „Pan szabatu” jednoznacznie wskazuje na Boga, którym miał być właśnie człowiek Jezus, a co wydawało się nie do pomyślenia. Dlatego też należy przyjrzeć się, jak Jezus uzasadniał swoje roszczenia, w szczególności cudom, jakie czynił w szabat. Jezus pokazuje poprzez nie między innymi absurd reguł ustalanych przez faryzejskich rabinów, co wolno, a czego nie wolno robić w szabat. Jezusa nigdy formalnie nie oskarżono o łamanie szabatu, karane wg Wj 31,15 śmiercią, gdyż tak naprawdę nigdy go nie złamał. Za to, Rucki przekonuje, że gdyby sam Bóg chciał w szczególny sposób objawić coś swojemu Narodowi Wybranemu, uczyniłby to w szabat, dzień szczególny dla Izraelitów. Rucki punktuje niekonsekwencje i arbitralne wymysły judaizmu reformowanego, z którym identyfikował się Neusner. Jezus nie łamał dwóch przykazań Dekalogu, lecz z ich pomocą wykazywał poprzez konkretne dowody swoją Bożą tożsamość. Rucki wskazuje na odpowiednie ustępy z Proroków (Jr 31,34; Mal 3,1-3 i znów Pwt 18,15), że Tora Synajska nie jest wcale ostatecznym pouczeniem Boga. A kwestia czy Jezus był Bogiem, nie jest czysto akademicka, sprawą osobistej opinii, jak usiłuje wmawiać Neusner. To była w I w. kwestia życia lub śmierci, Jezus albo twierdził prawdę i należy pójść za Nim, albo starający się w obliczu klęsk zachować absolutne posłuszeństwo Bogu Żydzi (choć każdy odłam uważał, że to jego sposób jest słuszny) powinni byli bluźniercę zabić…

 

Natomiast Benedykt XVI stwierdza: Neusner pokazuje nam, że nie chodzi tu o pewną formę legalizmu; mamy tu do czynienia z tekstem głęboko teologicznym, a dokładniej mówiąc Chrystologicznym. Przez temat spoczynku i wiążący się z tym temat trudu i ciężaru tekst ten jest przyporządkowany do zagadnienia szabatu. Spoczynek, o którym tu mowa, ma związek z Jezusem. Nauka Jezusa o szabacie harmonizuje z tym właśnie wołaniem i słowami o Synu Człowieczym jako Panu szabatu („Jezus z Nazaretu” str. 100-101). I dalej: Najgłębsza treścią sporów o szabat jest pytanie o Syna Człowieczego -pytanie o samego Jezusa Chrystusa. Znowu widzimy jak bardzo mylili się Harnack i naśladująca go egzegeza liberalna, gdy twierdzili, że w Ewangelii Jezusa nie można znaleźć Syna, nie można znaleźć Chrystusa (str. 101).

 

Rozdział 6 „Bądźcie święci, bo Ja, Bóg, wasz Bóg, jestem Święty” kontra: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, a potem przyjdź i chodź za mną”/ „Świętymi bądźcie, bo Ja, Pan, wasz Bóg, jestem święty” contra „Jeśli chcesz być doskonały, idź i naśladuj mnie. Neusner stwierdza, ze zasadniczą kwestią jest tak naprawdę nie interpretacja Boga, lecz to, czego Bóg od danego człowieka oczekuje. I analizuje dialog Jezusa z bogatym młodzieńcem (Mt 19,16-22). Zauważa, że Jezus przechodzi od pytania młodzieńca o życie wieczne, do kwestii „doskonałości”. A żaden człowiek nie jest w pełni doskonały, co pokazuje historia świata opisana w Torze. Co nie oznacza, że niedoskonali ludzie nie dostąpią życia wiecznego, rabini odmawiali tego jedynie stosunkowo nielicznym Izraelitom, co popełnili określone występki. Żądanie sprzedania całego majątku i pójścia za Jezusem przypomina historię rabbiego Akiwy, który „sprzeniewierzył” pieniądze od rabbiego Tarfona na zakup ziemi, rozdając je studiującym Torę. Później znowu Neusner ma pretensje do Jezusa, że w Jego nauczaniu nie ma jakoby nic odnoszącego się do całej wspólnoty Izraela, a nie tylko jednostek. Dekalog, którego przestrzegał bogaty młodzieniec, ma swoje odpowiedniki w 19 rozdziale Księgi Kapłańskiej. Wstępem do tego rozdziału jest jednak nakaz Boga: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! (Kpł 19,2). Nawiązuje to do nakazu Jezusa pójścia za nim, czyli czegoś więcej niż samo tylko mechaniczne przestrzeganie przykazań. Czyli znowu do tożsamości Jezusa, stawiającego się w miejscu Boga. Neusner stawia dylemat, jak już się sprzeda cały majątek, to czy należy poświęcić życie studiowaniu Tory, czy pójściu za Chrystusem? I stwierdza (w wyimaginowanym dialogu z innym lokalnym rabinem z Galilei), że Tora, a tak naprawdę Tora Ustna, nauki rabinów, które, choć spisane w Talmudzie kilkaset lat po Jezusie, to jednak według wierzeń żydowskich miały być one również objawione na Synaju, nauczają tego samego co Jezus. Który niczego z nich nie opuścił, a dodał tylko jedno -siebie… Chyba że był On zawsze z Izraelem, wtedy nic nie dodał. Zależy to od tego, KIM On tak naprawdę JEST.

 

Kontrargumentacja Ruckiego rozpoczyna się od stwierdzenia, że nie każdy Izraelita wierzy w życie wieczne i Tora wcale tej wiary nie wymaga. To pojawiło się dopiero później, a pełne zrozumienie otrzymało dopiero w naukach Mistrza z Nazaretu. Rucki tłumaczy Neusnerowi, dlaczego Jezus przeszedł od zagadnienia, jak zdobyć życie wieczne, do zagadnienia doskonałości. Doskonałość w pojęciu żydowskim to jak najbliższa więź z samym Bogiem (por. Pwt 30,19-20). Ludzie są oczywiście niedoskonali, jednak Jezus proponuje, byśmy własna niedoskonałość zastąpili Jego doskonałością. A spekulacje rabinów, kto dostąpi życia wiecznego, muszą ustąpić doświadczeniu Jezusa, który poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie, był po tamtej stronie i do nas powrócił. I On ma władzę decydowania, kto jest godzien życia wiecznego, a nie rabini, którzy w ten sposób potępiali wszystkie poglądy niezgodne z ich własnymi (w tym pośrednio chrześcijaństwo), choć nie miało to tak naprawdę oparcia w Torze. Dalej wskazując na podziały wprowadzane przez Żydów, Rucki wskazuje na partykularyzm Żydów. Choć Bóg jest Bogiem całej ludzkości, to tylko im -i to nawet nie wszystkim, a tylko faryzeuszom -została objawiona Tora (w tym Tora Ustna). Dalej Rucki przechodzi do zagadnienia świętości i Kpł 19, przypominając zasadniczy kontekst, w jakim została napisana Księga Kapłańska, czyli kult ofiarniczy i zagadnienie świętości. Która jest w żydowskim rozumieniu skalowalna, od tego, co jest „święte”, poprzez to, co jest „czyste”, aż do „nieczystych”. Wszystkie te kategorie podzielone są jeszcze na kolejny podkategorie w skali od bardzo świętego do bardzo nieczystego. Czystość i świętość były powiązane ze składaniem ofiar, nie można ich było składać, będąc nieczystym, a oczyszczenie wymagało ich złożenia. Dziś, kiedy Świątynia jest zburzona, judaizm nie ma możliwości, by się oczyścić. Przestrzeganie Prawa i Dekalogu, zachowanie nauk rabinów, to tylko substytut z braku możliwości praktykowania kultu. Ale w czasach Jezusa, kiedy Świątynia jeszcze istniała, tak nie było. Przestrzeganie przykazań nie czyniło człowieka doskonałym, a efekty składanych ofiar nie utrzymywały się wiecznie. Potrzeba było coś więcej. Neusner przeciwstawia decyzję pójścia za Jezusem studiowaniu Tory. Rucki odpowiada, że idąc za Jezusem, można się dowiedzieć o Torze o wiele więcej, niż idąc za naukami rabinów. A studiując Torę, można się przekonać, że naucza ona o konieczności (Rucki to podkreśla) wyboru za kim mamy pójść. Nie można jedynie wierzyć w przesłanie Jezusa, pomijając fakt Jego zmartwychwstania, jak naucza rabbi Szaul (1 Kor 15, 14-17). Przesłanie tak Tory, jak i Ewangelii jest skierowane do całego Izraela, jak to nauczał św. Piotr w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz 2,36). A czy także do innych? Rucki stawia wyzwanie tolerancyjnej postawie Neusnera, czy nawróceni na chrześcijaństwo goje, wielbiąc Boga po swojemu, Go uświęcają? Jeśli Neusner uzna, że nie, runie cała jego tolerancja, przekonywanie, że każdy powinien iść swoją własną drogą, wyznając swoją religię. Jeśli uzna, że tak, doceni wartość przesłania Jezusa, który uważał się za Boga, co dla Żydów jest bluźniercze. Rucki nawiązuje tu też do proroctwa Izajasza o objawieniu Boga Narodom. I wytyka Neusnerowi jego partykularyzm, on sam odpowiedział sobie wedle własnego widzimisię (którego wcale nie podzielają, ani nie muszą podzielać wiecznie skłóceni inni Żydzi), jak najlepiej dążyć do wspólnej świętości z Bogiem...

 

Benedykt XVI przytacza dialog Neusnera z wyimaginowanym rabinem, kończący się konkluzją, że Jezus jedyne co dodał do Tory, to siebie samego. I komentuje: To właśnie jest centralny punkt obawy, jaką wzbudza w wierzącym Żydzie Neusnerze, i to jest zasadnicza przyczyna, dla której nie chce pójść za Jezusem, lecz pozostaje przy „wiecznym Izraelu”: centralne miejsce Jezusowego Ja w Jego orędziu, które wszystkiemu nadaje nowy kierunek. […] Doskonałość, postulowana przez Torę świętość, jak święty jest Bóg (zob. Kpł 19,2; 11,44), polega teraz na pójściu za Jezusem („Jezus z Nazaretu” str. 97).

 

Rozdział 7 „Bądźcie święci” kontra „świętszy od innych”/ „Świętymi bądźcie” contra „świętszy od ciebie”. Teraz Neusner wychodzi od mowy Jezusa przeciw faryzeuszom i uczonym w Piśmie (Mt 23,1-8). Rozważa hipokryzję niektórych ludzi uważających się za religijnych (niezależnie od konkretnej religii) i przechodzi do omawiania sporów Jezusa z faryzeuszami. M.in. Na temat rytualnego mycia rak przed posiłkiem i tradycji starszych (Mt 15,1-9). Stwierdza, że Jezus i faryzeusze posługują się dwiema różnymi kategoriami. Jezus słusznie potępia nadużywanie tradycji do łamania przykazań, ale równocześnie podważa sens rytualnej tradycji, jakim było dążenie poprzez czystość do świętości. Następnie Neusner porusza kwestię rozwodów (Mt 19,3-9). i stwierdza, że pomiędzy faryzeuszami a Jezusem panuje konkurencja, kto właściwiej przeformułuje sens przykazań Tory. Celem jest znowu dążenie do świętości, wedle Kpł 19,2, lecz każdy na swój sposób. Faryzeusze, przestrzegając ściśle tradycji starszych w celu świętego życia tu i teraz, a Jezus dąży do przezwyciężenia grzechu i ustanowienia królestwa Bożego. Neusner szanuje podejście Jezusa , ale preferuje podejście faryzeuszów. Uważa on, że uświęcenie i zbawienie to tak naprawdę dwa różne aspekty, podobnie jak trzy różne rodzaje nauczycieli w Izraelu -kapłani, mędrcy i prorocy -kładą nacisk na trzy różne aspekty. U Jezusa miałby być właśnie uwypuklony aspekt prorocki.

 

Natomiast Rucki znowu się pyta o pochodzenie tejże tradycji, której nie ma w spisanej Torze, a jedynie w Talmudzie powstałym kilkaset lat po chrześcijaństwie i nie musiała być powszechnie uznawana. Żydzi także w dobrej wierze, by uczcić Boga, wykonali pod Synajem złotego cielca, a Nadab i Abihu, synowie Aarona, według własnego uznania sprawowali czynności kultowe, za co zostali ukarani śmiercią (Kpł 10,1-2). Tradycja starszych, jak wszystkie inicjatywy ludzkie, niekoniecznie musiała znaleźć uznanie w oczach Boga, w przeciwieństwie do tego, co myśleli faryzeusze, uważając swoje własne przykazania za pochodzące od Boga, i samemu definiując, co oznacza stan uświęcenia. Kwestia rozwodów dotyczy tak naprawdę uzasadnionych powodów do rozwodu, a rozwodów zakazywał już prorok Malachiasz (Mal 2,13-16). Jezus w dyskusji na temat rozwodów powołuje się na swój Boży status, jako że istniał On od początku, co lekceważy Neusner. Podobnie nie zauważa on, że Królestwo Boże to tak naprawdę Królestwo Jezusa, Jego własność, a nie faryzeuszy. Talmud odnotowuje, że coroczne ofiary w święto Jom Kippur przez 40 lat przed upadkiem Świątyni w 70 r. były odrzucane, co koresponduje z datą śmierci Jezusa… Natomiast zbawienie i uświęcenie nie są dwoma rozłącznymi aspektami, Żydzi nie tylko pragną codziennie się uświęcać, ale również samemu osiągnąć zbawienie. Trzy aspekty, kapłański, mądrościowy i prorocki, nie są tak naprawdę rozdzielne, lecz ściśle się ze sobą łącza, mesjanizm zawsze dążył do odnowienia Świątyni. Rabbi Neusner identyfikuje się z faryzeuszami, ale wątpliwe jest, by ówcześni faryzeusze identyfikowali się z Neusnerem, zwolennikiem judaizmu reformowanego.

 

Rozdział 8 Droga z Kafarnaum/ Droga powrotna z Kafarnaum. Neusner przytacza epizod z uzdrowieniem sługi pogańskiego setnika (Mt 8,5-13). Uważa on, że cud Jezusa nie różni się co do istoty od innych cudów żydowskich świętych mężów jak Choni Rysujący Koła. Porusza go jednak wypowiedź Jezusa w wersetach 11-12: 11 Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. 12 A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz - w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Uznaje on, że tora Jezusa jest skierowana do ubogich w duchu, spośród wszystkich Narodów, ale nie do społeczności Izraela. Neusner przytacza talmudyczne opowiadanie, jak to wszystkie narody odrzuciły Torę, a tylko Izrael przyjął ciężkie brzemię jej przykazań. Jezus jakoby odcina się od tego i swojego Narodu.

 

Rucki stwierdza, że Jezus, w przeciwieństwie do żydowskich cudotwórców, nie modli się do Boga o dokonanie cudów, lecz własną mocą je czyni. Bo po prostu posiada moc Boga. Zwraca uwagę, że Żydzi są „wypluci” z Ziemi Obiecanej za nieprzestrzeganie przykazań, zgodnie z zapowiedzią Kpł 20,22. W odpowiedzi na talmudyczne opowiadanie, jak to Najwyższy przekazał Torę Izraelowi, a nie innym Narodom, Rucki odwołuje się do nauk rabbiego Szaula, oraz przytacza własny midrasz, jak to Bóg przyszedł do swego ludu, proponując im łaskę zbawienia przez wiarę, a Izrael to odrzucił, uznając, że Tora mu wystarczy, w przeciwieństwie do pogan, którzy ofertę przyjęli…

 

Rozdział 9 „Złożysz dziesięcinę z plonu wszelkiego nasienia” kontra: „dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w prawie (...)”/ Ten sam tytuł u Ruckiego, z tym że pisze on „contra”, „Prawie” wielką literą i pomija (…). Neusner odwołuje się do dalszej części mowy Jezusa przeciw faryzeuszom (Mt 23,23-26). Twierdzi, jakoby Jezus uważał niesłusznie, że rytuał dawania dziesięciny nawet z najdrobniejszych plonów jest w konflikcie z wysokimi wymaganiami moralnymi. Że rytuały są puste, tak jak przestrzeganie koszernej diety (Neusner przytacza tu Mt 15,10.17-20, mowę Jezusa skąd pochodzi prawdziwa nieczystość). Doszukuje się tu konfliktu z Torą Mojżesza, która zawiera przykazania dotyczące tak moralności, jak i koszerności. A te kwestie, według Neusnera, nie mają ze sobą bezpośrednio związku. I choć nie ma obowiązku pełnego zachowania czystości rytualnej poza terenem Świątyni, to Izraelita powinien w życiu codziennym do tego ideału dążyć. Życie według Tory nakłada na Izraelitów pewien określony rytm, podobnie jak istnieją cykle w przyrodzie stworzonej przez Boga, co starają się naśladować faryzeusze, a co jakoby odrzucał Jezus.

 

W odpowiedzi Rucki wypomina Neusnerowi, że przypisuje Jezusowi fałszywą dychotomię pomiędzy rytuałem a moralnością. Świętość w sensie koszerności związana jest z kultem ofiarniczym, który nie funkcjonuje od czasu zburzenia Świątyni. O priorytet jednych przykazań Tory nad drugimi rabini spierają się od wieków. Jezus nie popada w konflikt z Torą Mojżesza, lecz proponuje, by najpierw uświęcić się wewnętrznie (tzn. spełniać zasady moralne), co prowadzi do uświęcania zewnętrznego (wypełniania rytuałów). Odwrotna zaś ścieżka, którą obrali faryzeusze, jest nieskuteczna. Ewangelia Mateusza nie sugeruje, że Jezus potępił żydowskie zwyczaje. Twierdzeniu Neusnera, że moralność i koszerność to dwie różne sprawy, zaprzecza prorok Jeremiasz, nazywając w Imieniu Boga Świątynię „jaskinią zbójców” (Jr 7,11). Tora pokazuje, że prawdziwa świętość jest dla człowieka nieosiągalna, prawdziwie oczyścić i uświęcić może tylko Jezus.

 

Rozdział 10 A tak poza tym, ile w tym wszystkim Tory?/ Ile w końcu w tym jest Tory? Końcowy, podsumowujący rozdział. Neusner przedstawia swój bezpośredni dialog z Jezusem wyruszającym do Jerozolimy, udając, że nie wie, jak ta historia dalej się potoczy. Przedstawia Jezusowi swoje powody, dlaczego nie pójdzie on razem z nim do Jerozolimy. Według Neusnera nauczaniu Jezusa brakuje wielu przepisów szczegółowych, regulujących dokładnie życie wspólnoty Izraela. Wszystko opiera się na idei królestwa niebieskiego, które nie wiadomo kiedy nastanie. A liczy się tu i teraz, regulowane przez nauki faryzejskich rabinów. Neusner zadaje Jezusowi pytanie, co stanie się, jeśli królestwo niebieskie nie nastanie niebawem, za życia tego konkretnego pokolenia. „Tylko Bóg jeden wie”, odpowiada Jezus Neusnerowi. Rozstają się w pokoju. Neusner porównuje dalej nauki, jakie Mojżesz otrzymał na górze Synaj, a Izrael obiecał wypełnić (Wj 24,3) z naukami Jezusa wygłoszonymi na Górze w Galilei. I w zawoalowany sposób daje do zrozumienia, że nie uważa, by Jezus był Bogiem, który wyprowadził Izraela z ziemi egipskiej (Wj 20,2), i który przykazał Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (Wj 20,3), a Izrael odpowiedział «Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy» (Wj 24,3). „Nie wierzę, że Bóg chciałby, aby było inaczej” -ostatnie słowa książki Neusnera.

 

Rucki odpowiada, że prawdziwy Jezus w rozmowie z Neusnerem zachowałby się pewnie inaczej. Powiedziałby, że Tora świadczy o Nim. Nikomu od czasów Salomona nie udało się w Izraelu zorganizować doskonałego społeczeństwa według reguł Tory Mojżesza. A królestwo niebieskie już jest pośród nas, ubogich w duchu. Nie ma co się martwić o tu i teraz. Jezus nie poszedł do Jerozolimy ustanowić królestwo -tylko po coś innego. Wiedział, co Go tam spotka i przyjął z woli Ojca swój los. Podczas gdy Neusner widzi tylko dalsze losy Izraela studiującego Talmud, Rucki widzi powstanie i triumf chrześcijaństwa po chwalebnym zmartwychwstaniu Jezusa. Skontrastowany z klęską Żydów po upadku ich daremnego powstanie, ich rozproszenie, zniszczenie Świątyni itd. Rucki konkluduje, że gdyby Żydzi zaakceptowali przesłanie Jezusa, nie musiałoby do tego dojść. Konkludując, Rucki stawia pytanie Neusnerowi, gdyby rzeczywiście Bóg coś chciał zmienić w Izraelu, jak miałby On do ciebie przemówić? Zmienić nie w sensie zastąpienia Tory, lecz jej wypełnienia -zgodnie z zapowiedzią proroka podobnego Mojżeszowi wg Pwt 18,15. Gdyby choć rabini doszli do konsensusu, jak Bóg ma się objawić Izraelowi, to byłby to sposób analogiczny do tego, jaki się urzeczywistnił -Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16). Tym cytatem Rucki kończy książkę.

Dodałbym jeszcze jeden cytat z Benedykta XVI: Wszelkiego rodzaju teologie polityczne stanowią uteologicznienie jednej konkretnej drogi politycznej, co sprzeczne jest z nowością i szerokością horyzontów orędzia Jezusa. Niezgodne z prawdą byłoby jednak tego rodzaju tendencje uważać za „judaizację” chrześcijaństwa, ponieważ Izrael swe posłuszeństwo wobec konkretnych rozporządzeń Tory odnosi do jednej, opartej na pochodzeniu społeczności „wiecznego Izraela” i nie uważa ich za powszechną receptę polityczną. W sumie dobrze byłoby dla chrześcijan, gdyby z szacunkiem spoglądali na to posłuszeństwo Izraela i w ten sposób lepiej poznawali wielkie imperatywy Dekalogu, które chrześcijaństwo musi przenosić na obszar powszechnej rodziny Bożej i które Jezus przyniósł nam w darze jako „nowy Mojżesz”. W nim widzimy spełnienie obietnicy danej przez Mojżesza: „Pan Bóg Twój, wzbudzi dla ciebie proroka spośród twoich braci, podobnego do mnie” (Pwt 18,15). -„Jezus z Nazaretu” str. 110.

 

Moje osobiste refleksje końcowe: Co za książki! Jakie mam wrażenia i refleksje po ich lekturze? Przede wszystkim pragnę zaznaczyć, że to, co napiszę dalej, stanowi tylko moje osobiste opinie, z którymi nie każdy musi się zgadzać, można z nimi polemizować. I na pewno nie wyczerpują one tematu. Bo tematyka żydowska jest potwornie wręcz kontrowersyjna i niejednoznaczna. To, co napiszę, pewnie niektórzy uznają za zbyt filosemickie, inni wprost przeciwnie, pałając świętym oburzeniem, będą zarzucać mi antysemityzm. Ale ja mogę sobie pozwolić na nietrzymanie się narzuconej z góry wizji politycznej poprawności -unikając zarazem pogardy, trzymając się za to przyzwoitości i szacunku dla innych ludzi, nieważne jakiej wiary.

No więc właśnie, w czym rzecz? Kto ma lepsze argumenty, Neusner, czy Rucki albo Benedykt XVI? To jak to jest z żydowskim podejściem do Jezusa. Powiem tak. Choć Neusner ciekawie przedstawia sprawę z żydowskiego punktu widzenia, dlaczego przesłanie Jezusa wydaj się Żydom „niewłaściwe”, to jednak moim zdaniem jego argumenty są zupełnie nietrafione i nieprzekonywujące. Mylące, źle wycelowane, starające się odwieść od istoty rzeczy. Takie wrażenie odniosłem po lekturze książki Nesunera, zanim jeszcze zapoznałem się z polemiką Ruckiego. A Rucki, rozbierając twierdzenia Neusnera na czynniki pierwsze, po prostu wręcz wbija je w ziemię.

Dlaczego zatem Żydzi nie wierzą w Jezusa jako Mesjasza? Czy mają ku temu jakieś konkretne powody, potrafią wykazać na konkretnych dowodach, że posłannictwo Jezusa jest złe, że nie przyszedł On od Boga? NIE! Oni takich argumentów tak naprawdę nie mają. Dlaczego nie wierzą w Jezusa? Odpowiedź jest zupełnie banalna: dlatego, że po prostu nie chcą! I tyle.

Potwierdzeniem tego stanu rzeczy może być fakt, że Neusner, jeden z najtęższych żydowskich umysłów, nie potrafi tak naprawdę podać żadnych przekonujących argumentów, które sprzeciwiałyby się wierze chrześcijan w Jezusa Chrystusa i w Jego Bóstwo. To, co pisze w książce Neusner, to w rzeczywistości co innego, jedna wielka apologia prawa Żydów do niewiary w Chrystusa. Która to niewiara stała się niejako wyznacznikiem żydowskości.

Jest powszechnie znanym faktem (na co zwraca uwagę Rucki), że judaizm rabiniczny formował się po upadku Świątyni tak naprawdę równoległe z chrześcijaństwem i niejako w opozycji do tego ostatniego. Talmud został spisany później niż Nowy Testament, roszcząc sobie pretensje do reprezentowania uniwersalnych wartości żydowskiej Tory Ustnej, pozostającej jakoby niezmienną od czasów Mojżesza i Przymierza na Synaju. A, że spisujący go rabini-faryzeusze mieli awersję do Jezusa i chrześcijan, to nic dziwnego, że Talmud stoi w konflikcie z przesłaniem ewangelicznym, jakie przekazał nam Jezus. Faryzeusze narzucili takie warunki, żeby „nie nadawało” się ono dla Żydów, takich jak Neusner. Albo inaczej, żeby uznający Chrystusa Żydzi musieli wyrzec się swej tożsamości, lub też zostali wyklęci ze wspólnoty przez współbraci (w mniemaniu wielu Żydów, Żyd może być ateistą, ale nie może być chrześcijaninem -stąd stwierdzenie, że wśród ateistów jest tak naprawdę nadreprezentacja Żydów, sfrustrowanych własną religią, a odrzucających a priori chrześcijaństwo, nie jest li tylko antysemickim wymysłem). Jednak często powtarzane przez antysemitów twierdzenie, że Żydzi nie czczą Tory, tylko Talmud i, że jest on jedynie ich późnym wymysłem, fałszerstwem, należy zdecydowanie odrzucić. Rzeczywiście, Talmud został spisany kilka wieków po chrześcijaństwie, jednak niewątpliwie zawiera on również autentyczne żydowskie tradycje, sięgające jeszcze czasów przed narodzeniem Chrystusa. Oraz, oprócz bluźnierczych dla chrześcijan twierdzeń i wielu jałowych dyskusji, również bardzo wiele mądrości, cennej także dla chrześcijan. Patrz choćby niewielki wybór: „Z mądrości Talmudu”, wybór i przekład Szymon Datner i Anna Kamieńska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1988.

Faktem jest jednak, że oceniając według własnych kryteriów, co jest, a co nie jest słuszne, rabini ocenzurowali, odcięli się od wielu równie autentycznie żydowskich tradycji, które im nie pasowały. A które przetrwały tylko dzięki chrześcijanom: greckie tłumaczenie Septuaginty, księgi deuterokanoniczne, pisma Józefa Flawiusza, Filona z Aleksandrii i kilku innych pisarzy judaizmu hellenistycznego (poprzez cytaty, szczególnie u Euzebiusza z Cezarei), wiele apokryfów żydowskich. Lecz chrześcijanie także wiele tradycji żydowskich, czy to zawartych w Talmudzie, czy to midraszy, targumów itp. pominęli (choć niektóre pisma żydowskie, jak np. Targum Neofiti przetrwały za sprawą kolekcjonerów tradycji żydowskich, głównie o zgrozo hierarchów Kościoła Katolickiego!). Tak więc wina w tej sprawie jest, moglibyśmy powiedzieć, obopólna i dialog żydowsko-chrześcijański jest potrzebny również i po to, żeby tę sytuację naprawić. Ale trzeba też zauważyć, że do tradycji żydowskiej należy przecież także i Nowy Testament! Niemal wszyscy jego autorzy (za wyjątkiem może Łukasza Ewangelisty) byli przecież z urodzenia Żydami! I również Nowy Testament, choć Żydzi odrzucają jego przesłanie, to jednak jest świadkiem tradycji ich przodków, którego nie powinni ot tak lekceważyć, raczej z niego na swój sposób korzystać.

W każdym razie, w dyskusjach z chrześcijanami, Żydzi zazwyczaj usiłują z góry narzucić swój punkt widzenia, jako rzekomo jedynie słuszny i uniwersalny dla całego Izraela. I tak też robi Neusner, opierając się na tradycji rabinicznej i zawężając dyskusję do jedynie Ewangelii Mateusza, inne pisma chrześcijańskie uznając za nieskierowane do Żydów, bądź wręcz (typowe żydowskie oskarżenie) „antysemickie”, w szczególności Ewangelia Jana. A tak wcale nie jest. Żydzi, mając pretensje o wszystko (w szczególności o ten domniemany „antysemityzm”, ale znana maksyma mówi, że antysemitą nie jest ten, co nie lubi Żydów, lecz odwrotnie, ten kogo Żydzi nie lubią, szczególnie jak wypomina im mniej szlachetne tradycje i postępki), często zachowują się, moim zdaniem, po prostu jak rozkapryszone dzieci, które rycząc i płacząc, starają się wymusić na rodzicach określone zachowanie, jak np. kupno zabawki. Ważne jest, by nie dać się na takie emocjonalne sztuczki złapać. Mitem natomiast jest, że Żydzi, jako że są oni autorami Starego Testamentu i przechowali go w „oryginalnej” hebrajskiej wersji (ale najstarsze zachowane rękopisy hebrajskiego Tekstu Masoreckiego pochodzą z ok. 1000 r. n.e.), że studiują go często po „siedem godzin każdego dnia”, mieliby „wiedzieć lepiej” od chrześcijan, o czym on mówi i jaki „powinien” być Mesjasz. Może wielu pospolitych chrześcijan dałoby się na te twierdzenia nabrać, ale doświadczeni apologeci i znawcy kultury żydowskiej (tacy jak Rucki) na pewno nie.

Innym mitem jest, że jakoby większość Żydów z takich czy innych względów odrzuciła przesłanie Jezusa, toteż chrześcijanie, a w szczególności św. Paweł poszli do bardziej „naiwnych” i chętnych uwierzyć pogan. Owszem, za czasów Chrystusa i apostołów większość Żydów pozostała przy tradycyjnym judaizmie, nie stało się wyznawcami Chrystusa. Ale czy sam Chrystus nie mówił w wyjaśnieniu przypowieści o siewcy (Mt 13,18-23; Mk 4,14-20; Łk 8,11-15), że znaczna część słuchaczy ziarna-słowa z różnych przyziemnych powodów (strachu, żądzy, chciwości, niestałości) je odrzuca. A „antysemita” Jan Ewangelista, Umiłowany Uczeń, nie napisał, że już za czasów Jezusa Żydzi postanowili wyłączyć Jego zwolenników z synagogi (J 9,22)? Ale spójrzmy na to z szerszej, historycznej perspektywy. Za czasów Jezusa Żydzi stanowili może nawet ~10 % populacji całego Cesarstwa Rzymskiego (szacunki mówią nawet o ok. 7 mln, przy ok. 70 mln populacji Imperium, całkowitą populację ludzi na świecie szacuje się wówczas na 200-300 mln, czyli Żydzi tylko z Cesarstwa stanowili 2-3 %). A dziś obecnie liczbę Żydów szacuje się na góra ok. 20 mln, czyli przy 8 mld ludzi na świecie 0,25 % populacji! Relatywny ubytek rzędu 90 %! Większość z tych Żydów tak naprawdę po prostu w ciągu wieków nawróciło się na chrześcijaństwo (ewentualnie później islam) i zatraciło swoją tożsamość. Przetrwały tylko resztki najbardziej „upartych”, niechętnych do konwersji i zatracenia żydowskiej tożsamości potomków starożytnego Izraela.

To, co powiem zaraz, przez wielu będzie uznane za bardzo „antysemickie”. Ale napisałem, że nie interesuje mnie „polityczna poprawność”, tylko przyzwoitość -z jednej i drugiej strony. Bez obłudy i unikania nawet najokropniejszych tematów.

Tak naprawdę w pierwszych wiekach naszej ery, bazując na tej samej świętej księdze, judaizm przegrał sromotnie konfrontację z chrześcijaństwem. I to wcale nie za sprawą władzy politycznej (do czasów Konstantyna chrześcijanie również stanowili może 10 % mieszkańców Imperium, czyli tyle, co judaizm u szczytu), a za sprawą umiejętnej argumentacji chrześcijańskich apologetów. Doszło do tego, że rabini wręcz zakazywali Żydom wdawania się w dyskusje z chrześcijanami na temat Pisma! O czym informuje nas choćby w połowie II w. Justyn Męczennik w swoim „Dialogu z Żydem Tryfonem” (identyfikowanym często ze słynnym żydowskim rabinem Tarfonem -czemu oczywiście zaprzeczają Żydzi, 38,1: Tedy rzekł Tryfon -Przyjacielu, byłoby dla nas lepiej słuchać naszych nauczycieli, którzy zakazywali wdawania się z wami w rozprawy, i z tobą w ogóle o tych rzeczach nie mówić -tłumaczenie Arkadiusza Lisieckiego, dzieło Justyna ma kapitalne znaczenie dla historii relacji żydowsko-chrześcijańskich w pierwszych wiekach). Co było utrzymywane przez następne wieki. Jeszcze w XX stuleciu zakazywano Żydom czytania Nowego Testamentu, a żydowskie mamki szeptały malutkim dzieciom bajeczki Toledot Jeszu. Pogarda i nienawiść do wszystkiego, co chrześcijańskie była wbijana Żydom od małego. Byle tylko w dorosłym życiu nie przyszła im myśl, by się nawrócić na chrześcijaństwo. Byle za wszelką cenę zachować żydowską tożsamość, żeby się ona nie roztopiła w morzu chrześcijaństwa. Stąd też te wszystkie antychrześcijańskie klątwy i rytuały. Żydzi mają olbrzymi kompleks na punkcie chrześcijaństwa. Oczywiście część Żydów wyrosła z tych absurdów na dość porządnych ludzi. Ale niektórym uprzedzenia pozostały na całe życie. Niebywałe jest, jak wiele z najbardziej perfidnych często powtarzanych antychrześcijańskich kłamstw pochodzi właśnie od środowisk żydowskich (nawet nie identyfikując się z ojczystą religią).

Rabini się posunęli nawet do tego, że do tradycyjnej żydowskiej modlitwy Amida (znanej także jako Osiemnaście Błogosławieństw, podobna nieco w formie modlitwa do chrześcijańskiego Ojcze Nasz, którą trzy razy dziennie musiał odmawiać każdy pobożny Żyd) dodali (tradycyjnie uważa się, że ok. 90 r. przez Szymona ha Pakuli na polecenie Gamaliela II, wnuka tolerancyjnego Gamaliela I, nauczyciela św. Pawła, ale jest to kwestionowane, w każdym razie było ono na pewno znane w IV w.) specjalne błogosławieństwo przeciw Minim (heretykom). Czyli niesławne Birkat ha-Minim -rzecz dobrze znana specjalistom, ale o której NIGDY się nie mówi w mainstreamowych mediach -bo to CHOLERNIE niepoprawna politycznie sprawa...

Błogosławieństwo XII:Wiarołomcom niech będzie każda nadzieja odebrana,

a pyszny rząd wykorzeń pospiesznie

(jeszcze za naszych dni; a Nazarejczycy i heretycy

niechaj w jednym momencie zginą)

(i wymazani będą z księgi życia,

ze sprawiedliwymi nie . zostaną zapisani).

Błogosławiony jesteś Jahwe, upokarzający

zuchwałych.

Tekst za: Mendecki, N. (1984). Modlitwa „osiemnastu błogosławieństw”. Ruch Biblijny I Liturgiczny, 37(2), 140–143. https://doi.org/10.21906/rbl.1270 Nawiasy oznaczają fragmenty, których nie ma we wszystkich rękopisach, uznawane często za późniejsze dodatki, lub też wymazane z powodu cenzury (chrześcijańskiej lub żydowskiej). „Nazarejczycy” to oczywiście chrześcijanie (pomimo różnych politycznie poprawnych prób rozmydlania tego terminu, por. Dz 24,5 -mowa Tertullosa, oskarżyciela żydowskiego przeciwko św. Pawłowi: Stwierdziliśmy, że człowiek ten jest przywódcą sekty nazarejczyków, szerzy zarazę i wzbudza niepokoje wśród wszystkich Żydów na świecie).

No, cóż powiedzieć... Jakieś niemal 19 wieków, zanim Żydom zgotowali Holokaust niemieccy naziści, ich rabini nakazali im trzy razy codziennie modlić się o HOLOKAUST dla chrześcijan… Do tego stopnia posunęła się nienawiść. Jak to mówił żydowski Mesjasz w swojej Torze: taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą (Mt 7,2). Oczywiście już słyszę chór politycznie poprawnych krytyków, że kwestia Birkat ha-Minim to wcale nie tak, że wszystko trzeba czytać w historycznym kontekście, że Nazarejczycy to wcale nie ogół chrześcijan a tylko judeochrześcijańscy odstępcy, że istnieją wersje Amidy bez tego „błogosławieństwa”, że nie wszyscy Żydzi je odmawiają, ble, ble, ble...(Żydowski Mesjasz poucza w swojej Torze: Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi, Mt 5,37). Zgadzam się, że nie wszyscy Żydzi życzą codziennie śmierci wszystkim chrześcijanom. Są jeszcze porządni Żydzi na tym świecie. Jak np. Israel Jacob Yuval, profesor historii żydowskiej, który 14 sierpnia 2020 r. opublikował niezwykle (od)ważny artykuł w arcyżydowskiej gazecie Haaretz: „'We curse Christianity three times a day': Can Jews and Christians truly reconcile?” („Przeklinamy chrześcijaństwo trzy razy dziennie: czy Żydzi i chrześcijanie naprawdę mogą się pogodzić?”, artykuł za paywallem , ale to trzeba koniecznie przeczytać!). Kolejnym mitem żydowskich apologetów, jest przekonanie, że Żydzi byli zawsze li tylko ofiarami prześladowań, że wykazując w sumie arcychrześcijańską postawę, zawsze się zachowywali jedynie jak niewinne zarzynane owieczki. Cóż, Żydzi podczas powstania bar Kochby, a szczególnie podczas podboju Palestyny przez Persów w 614 r. pokazali, na co ich stać… Oczywiście, trzeba uderzyć się również we własne piersi, chrześcijanie nie pozostawali im dłużni, a że przez większą część historii to oni mieli przewagę, to w czasie antysemickich rozruchów odpłacili im nieproporcjonalnie mocniej.

Zamiast takich zachowań, ja zdecydowanie wolę pełną szacunku postawę Neusnera, Ruckiego i Benedykta XVI. W ich książkach jest wiele wzajemnych grzeczności, czasem moim zdaniem jednak wplecionych mocno na siłę. Bo nietrudno zauważyć, że wszystko tak naprawdę kreci się wokół jednej zasadniczej kwestii, postawionej na ostrzu noża: czy Jezus jest Bogiem? I czy wobec tego Żydzi powinni go uznać za Mesjasza i Boga, zaakceptować Jego Torę i być Mu bezwzględnie posłuszni? Jak widzieliśmy, rabin Neusner w pełni dostrzega, ale odrzuca pretensje Jezusa do boskości. Choć uważa, że chrześcijanie mają pełne prawo tak uważać. Niby mówi to z szacunkiem, ale mam wrażenie, że jest to w pewien specyficznie żydowski sposób obłudne. W końcu goje i tak uprawiają bałwochwalstwo, więc czy sobie czczą jako boga Baala, Zeusa, Krysznę czy Jezusa, to dla nas Żydów i tak wszystko jedno… Jednak Rucki wykazuje coś wręcz przeciwnego. Mianowicie, że według Tory Mojżesza, Żydzi właśnie powinni, mają wręcz obowiązek uznać Jezusa za Mesjasza i Boga. A mimo to tego nie robią, sprzeciwiając się Torze, a szczególnie kluczowemu przykazaniu Pwt 18,15-19 nakazującego słuchać proroka, w szczególności Proroka podobnego Mojżeszowi (ale innych „pomniejszych”, jak Izajasz także!). I tu jest właśnie potężna ironia. Żydzi od wieków z nauk i poleceń rabinów budowali „ogrodzenie wokół Tory”, tak by nie przekroczyć żadnego z danych Mojżeszowi 613 przykazań. A mimo to ogrodzenie ma potężną dziurę, tak że wręcz dzik by przeszedł. Jak to powiedział żydowski Mesjasz: Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! (Mt 23,24) Żydzi notorycznie wręcz łamią jedno z najważniejszych przykazań, Pwt 18,15: słuchać proroka, który przemawia od Boga. Tak Jezusa, jak i Izajasza, który w Iz 7,14 zapowiadał Jego narodziny z almah, które to proroctwo Żydzi od tego czasu celowo ignorują (i dlatego też wyklęli wówczas Septuagintę). Zauważa to Rucki i punktuje w swojej książce, uprzejmie, ale stanowczo. Jednak jest to konkluzja potwornie niepoprawna politycznie (czy dziwi dość dwuznaczna opinia ks. prof. Rosika: Prezentowany przez Autora punkt widzenia nie jest oczywiście jedynym możliwym, ale stanowi cenny wkład w dyskusję i dialog chrześcijańsko-żydowski ?), sugerująca, że Żydzi muszą się nawrócić na wiarę w Jezusa.

No chyba że prorok mówi w imieniu bogów obcych, to wtedy wg Pwt 18,20 Izrael ma obowiązek takiego proroka zabić… Rabbi Neusner zauważa w naukach Jezusa pretensje do statusu Boga. Nie bądźmy naiwni, czy myśli ktoś, że poprzednicy rabbiego Neusnera, faryzeusze współcześni Jezusowi też tego nie zauważyli? Wszystkie te twierdzenia współczesnej (pseudo)naukowej krytyki, że Jezus wcale nie uważał siebie za Boga, że wszystko to wymysł dużo późniejszych anonimowych kompilatorów Czterech Ewangelii, a w szczególności, że w Ewangeliach Synoptycznych Jezus nie uważa siebie za Boga, że wszystko jedynie wymysł najpóźniejszej Ewangelii Jana, wcale nie spisanej przez naocznego świadka Jana Apostoła… To są wszystko politycznie poprawne bzdury, bajki współczesnych drżących o stołki akademików. Neusner widzi wyraźnie pretensje Jezusa do boskości w Ewangelii Mateusza, a rzekomo (kwestia dyskusyjna) starsza Ewangelia Marka ma te same epizody (przynajmniej kwestię szabatu Mt 12,1-8 por. Mk 2,23-28 i bogatego młodzieńca: Mt 19,23-26 por. Mk 10,17-22).

W dużym uproszczeniu historia wyglądała tak. Żydzi oczekiwali Mesjasza, który kiedyś miał się pojawić. Natomiast sama relacja Mesjasza do Boga, była kwestią niejasną. Aż tu nagle w którymś momencie historii, pojawił się pewien człowiek, niejaki Jezus, którego charyzmatyczny asceta Jan Chrzciciel ogłosił Barankiem Bożym (patrz: J 1,29-34). Jezus zaczął nauczać o królestwie niebieskim, nie powołując się na niczyj autorytet poza własnym, a także uzdrawiać i czynić cuda. A jako uzdrowiciela i cudotwórcę tłumy Go uwielbiały. No i wśród elit żydowskich zapadła konsternacja. Co zrobić z Jezusem? Czy jest On Mesjaszem? Czy wyzwoli On politycznie Jeszuruna, zacznie powstanie przeciwko Rzymowi, zgniecie Narody, co uciskały Izraela? Dlaczego przypisuje On sobie takie rzeczy, jakie przypisać można tylko Bogu (odpuszczanie grzechów, władza nad szabatem)? Czy ma On siebie za Boga, czy On JEST Bogiem? Czy może jest oszustem, bluźniercą, fałszywym prorokiem albo opętanym przez demony szaleńcem? Klasyczny trylemat. Jeśli jest On Mesjaszem, to powinien On wyzwolić Izraela z rąk rzymskich okupantów. Jeśli On jest Bogiem, należy Mu się bezwzględnie posłuszeństwo (niezależnie co o tym sądzą Rzymianie). Jeśli bluźniercą -trzeba go zabić. Ale w jaki sposób, skoro tłumy go uwielbiają? I tak rozegrał się cały ten ewangeliczny dramat, którego rezultaty znamy.

W szczególności znamy z obszernych relacji ewangelicznych, przebieg męki Jezusa (patrz uzgodnienia kanonicznych tekstów Nowego Testamentu w naszym dziale Harmonii Biblijnych: Męka Jezusa część1, część2 ). I tu pojawia się problem, kto odpowiada za śmierć Jezusa? Czy Żydzi (wszyscy?) są temu winni? Przez wieki zarzut chrystobójstwa, czy wręcz bogobójstwa był wykorzystywany jako pretekst do antysemickich pogromów. To jak się sprawa ma? W ostatnich czasach w Kościele Katolickim jest tendencja do zdejmowania odpowiedzialności za śmierć Jezusa z ogółu Żydów. Katechizm Kościoła Katolickiego, opublikowany w 1992 r. i zatwierdzony przez ówczesnego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kardynała Josepha Ratzingera (czyli późniejszego papieża Benedykta XVI), pisze w punkcie 597 (patrz http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkI-2-2.htm ):

Żydzi nie ponoszą zbiorowej odpowiedzialności za śmierć Jezusa

597 Biorąc pod uwagę historyczną złożoność procesu Jezusa widoczną w opowiadaniach ewangelicznych oraz nie wiedząc, jaki jest, znany tylko Bogu, grzech osobisty uczestników procesu (Judasza, Sanhedrynu, Piłata), nie można przypisać odpowiedzialności za śmierć Jezusa wszystkim Żydom w Jerozolimie mimo okrzyków manipulowanego tłumu i zbiorowych oskarżeń zawartych w wezwaniach do nawrócenia po Pięćdziesiątnicy. Sam Jezus przebaczając z krzyża, a za Nim Piotr, przyznał prawo do "nieświadomości" (Dz 3, 17) Żydom z Jerozolimy, a nawet ich przywódcom. Tym bardziej nie można rozciągać odpowiedzialności na innych Żydów w czasie i przestrzeni, opierając się na krzyku ludu: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze" (Mt 27, 25), który oznacza formułę zatwierdzającą wyrok: Na Soborze Watykańskim II Kościół oświadczył: "To, co popełniono podczas męki (Chrystusa), nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym... Nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma świętego".

I podobne myśli Benedykt XVI zamieścił także w 2 części swojej trylogii „Jezusa z Nazaretu”. Wywołało to kontrowersję (patrz np. książka Pawła Lisickiego „Kto zabił Jezusa? Prawda i interpretacje”, Wydawnictwo M 2013). Jak jednak sprawę przedstawia Biblia? Omawialiśmy tę sprawę po części w odpowiednich artykułach Harmonii biblijnych, szczególnie na temat Męki. Tu dodajmy jeszcze, że widzimy, że przywódcy, elity żydowskie musiały zdawać sobie sprawę, że Jezus rości sobie pretensje do boskości. Niezwykle istotna jest tu przypowieść Jezusa o przewrotnych rolnikach (Mt 21,33-46; Mk 12,1-12; Łk 20,9-19), w której Jezus za zabicie Mesjasza przepowiada zniszczenie Jerozolimy (to, że ze względu na zapowiedź zniszczenia Jerozolimy i Światyni Cztery Ewangelie musiały zostać napisane po roku 70, to kolejny politycznie poprawny wymysł nowożytnej liberalnej krytyki). A co mówi jeden z kluczowych momentów przypowieści:

Mt 21,38: Lecz rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: "To jest dziedzic [rolnicy są tego w pełni świadomi!]; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo". (por. Mk 12,7; Łk 20,14, gdzie mamy dokładnie to samo!)

Czyż Rucki w swojej książce, choć nie powołuje się na ten konkretny przykład, nie pisze o tym samym? Że faryzeusze, rabini posiedli Boże dziedzictwo, twierdząc, że to oni dysponują Torą Ustną, rzekomo daną Mojżeszowi na Synaju? Lecz aby posiąść dziedzictwo, wpierw trzeba było zamordować Dziedzica, Syna o statusie równym Ojcu (który chyba dlatego sądził, że rolnicy go uszanują...)!

A reszta ludu żydowskiego? Czy oni tez ponoszą odpowiedzialność? A jakie przepisy były w Torze Mojżesza? Pwt 16: 16 Trzy razy do roku ukaże się każdy mężczyzna przed Panem, Bogiem twoim, w miejscu, które sobie obierze: na Święto Przaśników, na Święto Tygodni i na Święto Namiotów. Nie ukaże się przed obliczem Pana z próżnymi rękami. Lb 9: 13 Kto zaś jest czysty i nie jest w podróży, a mimo to zaniedba świętowania Paschy, taki ma być wyłączony spośród swego ludu, gdyż nie przyniósł Panu w oznaczonym czasie daru ofiarnego. Taki człowiek poniesie odpowiedzialność za swój grzech. Na święto Paschy, gdy sądzono Jezusa, miał obowiązek w Jerozolimie zgromadzić się cały Izrael!

Mt 27 24 Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu (οχλου, ochlou), mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz». 25 A cały lud (πας ο λαος, pas o laos, z rodzajnikiem określonym) zawołał: «Krew Jego na nas i na dzieci nasze».

Czy zupełnie przypadkowo w Torze Mojżesza w przepisie o baraku paschalnym (Wj 12,5-6) Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. 6 Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu jest mowa nie o wielu barankach, a o pojedynczym Baranku?

Żydzi w Jerozolimie tamtej Paschy to oczywiście nie Żydzi wszystkich epok i czasów. Ale to jaki stosunek do chrześcijan mieli rabini, dodając do obowiązkowej modlitwy Osiemnastu Błogosławieństw „błogosławieństwo” Birkat ha-Minim, widzieliśmy powyżej… I chyba nieprzypadkowo… Kwestia Jezusa to największe tabu w całej kulturze żydowskiej.

Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć… Może ujmijmy to serią pytań. Czy Żydzi ponoszą odpowiedzialność za śmierć Jezusa? A czy Niemcy ponoszą winę za Holokaust (skoro większość z nich nawet o tym nie wiedziała). Czy współczesnych Żydów należy nienawidzić za śmierć Jezusa? Czy współczesnych Niemców należy nienawidzić za Holokaust i zbrodnie II wojny światowej? Co do dwóch ostatnich pytań, oczywiście, że nie! Sprawa Jezusa i postawa Żydów w żaden sposób nie usprawiedliwia nienawiści, pogardy i przemocy wobec nich. W każdym razie jestem przekonany, że Żydzi dużo bardziej rozumieją, o co chodzi w sprawie procesu Jezusa, niż większość chrześcijan…

I znowu wracamy do punktu, że współczesna żydowska tożsamość jest tak naprawdę w dużej mierze ukształtowana przez opozycję judaizmu rabinicznego do chrześcijaństwa. Które odrzuciło w większości żydowskie zwyczaje, a zachował je judaizm rabiniczny. Znowu kwestia tożsamości, którą Żydzi panicznie boją się jako naród stracić. Kiedy Chrystus przyniósł nową, pełniejszą Torę, ścisłe wypełnianie wszystkich 613 przepisów Tory Mojżesza straciło sens. Doskonale rozumiał to rabbi Szaul uczeń Gamaliela I Starszego, który od niego przejął tradycję starszych Izraela. Rabbi Szaul napisał w Liście do Kolosan (Kol 3,11):A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich [jest] Chrystus.

I tego właśnie panicznie boją się w swym partykularyzmie Żydzi… Utraty własnego wyjątkowego statusu Narodu Wybranego, który ściśle zachowuje otrzymana od Mojżesza Torę. Chęć zachowania własnej tożsamości jest motywem w pełni zrozumiałym. Ale czy słusznym? Niech to już osądzi Święty i Błogosławiony… Czy można uwierzyć w Jezusa i zachować żydowską tożsamość, dobrowolnie praktykować żydowskie tradycje? Justyn Męczennik uważał, że tak (Dialog z Żydem Tryfonem 47), niektórzy inni późniejsi Ojcowie Kościoła jak Epifaniusz czy Jan Chryzostom uważali, że nie. Ja nie mam zamiaru tego teraz tutaj rozstrzygać. Są oczywiście żydowscy konwertyci na chrześcijaństwo, którzy nadal uważali siebie za Żydów, jak Rucki, czy pisarz Roman Brandstaetter, autor czterotomowej biografii Jezusa w formie powieści „Jezus z Nazaretu”, w której przedstawił on życie Jezusa w kontekście obyczajów żydowskich. Czy jednak Żydzi są chętni uważać tychże konwertytów nadal za pobratymców, czy może raczej za zaprzańców?

Rabbi Neusner przytacza talmudyczne opowiadanie, jak to Wszechobecny objawił się wszystkim narodom, pytając się, czy chcą przyjąć Torę. Wszystkie narody odmawiały: Izmaelici, bo Tora zakazuje kradzieży, Edomici, bo zakazuje mordów, Moabici, bo zakazuje cudzołóstwa itd. I tylko Izrael ją przyjął. Ten właśnie Izrael, lud krnąbrny i uparty, lud o twardym karku (jak mówi sama Tora: Wj 32,9; 33,3.5; 34,9 Pwt 9,6; 10,16) cały czas gotów sprzeciwiać się i spierać się z Bogiem…

Czy fakt, że Izrael przyjął Torę Mojżesza, czyni go sprawiedliwszym, lepszym od innych narodów? W żaden sposób! Tora Mojżesza sama o tym mówi! Pwt 9,6: Wiedz, że nie ze względu na twoją cnotę Pan, Bóg twój, daje ci tę piękną ziemię na własność, bo jesteś ludem o twardym karku. Pwt 10,16-19: 16 Dokonajcie więc obrzezania waszego serca, nie bądźcie nadal [ludem] o twardym karku, 17 albowiem Pan, Bóg wasz, jest Bogiem nad bogami i Panem nad panami, Bogiem wielkim, potężnym i straszliwym, który nie ma względu na osoby i nie przyjmuje podarków. 18 On wymierza sprawiedliwość sierotom i wdowom, miłuje cudzoziemca, udzielając mu chleba i odzienia. 19 Wy także miłujcie cudzoziemca, boście sami byli cudzoziemcami w ziemi egipskiej.

Rabbi Szaul doskonale to rozumiał, pisząc swój List do Rzymian (por. Rz 2,25-29)

25 Obrzezanie posiada wprawdzie wartość, jeżeli zachowujesz Prawo. Jeżeli jednak przekraczasz Prawo będąc obrzezanym, stajesz się takim, jak nieobrzezany. 26 Jeżeli zaś nieobrzezany zachowuje przepisy Prawa, to czyż jego brak obrzezania nie będzie mu oceniony na równi z obrzezaniem? 27 I tak ten, który od urodzenia jest nieobrzezany, a wypełnia Prawo, będzie sądził ciebie, który, mimo że masz księgę Prawa i obrzezanie, przestępujesz Prawo.
28
Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, 29 ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.

Izrael przyjął Torę Mojżesza, mimo iż paradoksalnie pokazywała ona mu, że też nie jest w stanie jej wypełnić jak inne narody. Że też łamie jej przykazania i ją sobie przywłaszcza, że czci złote cielce, nie słucha Mojżesza i proroków, że ich morduje, że żyje w grzechu, że też potrzebuje usprawiedliwienia. Że Tora Mojżesza była tylko zapowiedzią i zawiera zapowiedź doskonalszej Tory danej nie jednemu, ale wszystkim narodom przez Proroka podobnego Mojżeszowi. Oraz zapowiedź Nowego Przymierza, uświęconego krwią Baranka. Naród Wybrany… do czego wybrany? Czyżby, kolejny paradoks, jakimi operuje Święty i Błogosławiony, do złożenia krwawej ofiary z Baranka?

Czy znaczy to, że spotykając się z Żydami, należy ich koniecznie nawracać, za wszelką cenę przekonywać, że powinni przyjąć Chrystusa? Moim zdaniem: nie. Żydzi muszą sami pewne rzeczy zrozumieć, uporządkować swoje sprawy z Jezusem. Nie ma co ich do tego na siłę zmuszać. Raczej podejść do tego z pewnym szacunkiem i zrozumieniem. Ja też nie mam ochoty by tożsamość i zwyczaje żydowskie zaginęły. Jestem pełen podziwu dla wspaniałej kultury żydowskiej, do niezwykle często wybitnej mądrości żydowskiej. Otóż jest wielu Żydów, którzy odnoszą się do Jezusa z pewnym szacunkiem, nawet jeśli przywiązani do własnej narodowo-religijnej tożsamości, odmawiają uznania Go za Mesjasza. Jak np. Neusner, ale nie tylko. Ze starożytności weźmy takiego Józefa Flawiusza, jeśli rzeczywiście napisał on Testimonium Flavianum w znanej nam formie (patrz artykuł Testimonium Flavianum a inne świadectwa o Jezusie Chrystusie” na naszym portalu). A w czasach współczesnych kilku Żydów zasłużyło się np. przy badaniach Całunu Turyńskiego i nie przeszkadzało im to, że wiąże się tę relikwię z Jezusem (choć trzeba przyznać ,że nie wszyscy żydowscy naukowcy mają takie obiektywne podejście). Jak np. biochemik Alan Adler, botanik Avinoam Danin, czy w szczególności żydowski fotograf i członek badające w 1978 r. Całun amerykańskiego zespołu Shroud of Turin Research Project (STURP), założyciel strony www.shroud.com , Barrie Schwortz. Szczególnie ten ostatni (z którym miałem przyjemność wielokrotnie korespondować) zawsze podkreślał swoje żydowskie pochodzenie i jak to wpływało na jego podejście do problematyki Całunu. W Internecie można znaleźć wiele wywiadów z Barrie Schwortzem, a z pozycji książkowych można polecić wywiad z Grzegorzem Górnym, „oblicze prawdy: Żyd, który zbadał Całun Turyński”, Rosikon Press 2012. Specyficznie żydowskie podejście Schwortza do tego zagadnienia dało również i mnie wiele do myślenia i wiele nauczyło, jak to na kwestię Całunu i Jezusa można patrzeć także i od innej strony. Kontakty z Żydami, nawet jeśli oni decydują się pozostać przy wierze swoich przodków (choć nie przedstawiają oni tak naprawdę żadnych argumentów, dlaczego to strona żydowska miałaby mieć rację, ani nie wykłócają się z chrześcijanami, nie zaprzeczają historii Jezusa, Jego zmartwychwstaniu, nie atakują Ewangelii itd.), mogą wiele nauczyć chrześcijan. Cóż powiedzieć o takich przypadkach? Nie wiem. Pozostawiam to ich sumieniu. Ich własnej osobistej relacji z Bogiem. Trochę nasuwa mi się myśl wyrażona przez rabbiego Szaula:

Rz 9,3: Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami.

Jeśli chodzi o problem, czy Jezus jest Mesjaszem, to ze strony żydowskiej, najmądrzejsze (i bardzo żydowskie!) zdanie, jakie znalazłem, wypowiedział Franz Rosenzweig cytowany w: Anton Rotzetter, „Chcę obudzić jutrzenkę: przesłanie psalmów”, Wydawnictwo św. Wojciech, Poznań 2011 str. 124.:

To czy Jezus był mesjaszem, okaże się, gdy przyjdzie Mesjasz.

Tak więc, czy Żydzi są Narodem Wybranym, czy może Synagogą Szatana (por. Ap 2,9: Chrystus mówi: [znam] obelgę wyrządzoną przez tych, co samych siebie zowią Żydami, a nie są nimi, lecz synagogą szatana , a także Ap 3,9: [do Kościoła Filadelfii]: Oto Ja ci daję [ludzi] z synagogi szatana, spośród tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami - a nie są nimi, lecz kłamią. Oto sprawię, iż przyjdą i padną na twarz przed twymi stopami, a poznają, że Ja cię umiłowałem)? To już zależy od postawy samych Żydów. Ja nie mam do nich wrogości, lecz szacunek. Pod warunkiem oczywiście, jeśli oni mają także szacunek do mnie i nie będą robić świństw. Tzn. nie będą życzyć mi codziennie śmierci jako katolikowi i Polakowi, nie będą bluźnić i profanować moich świętości, nie będą rozpowszechniać antychrześcijańskich oszczerstw, nie będą wyłudzać pieniędzy pod pretekstem Holokaustu, tucząc się cynicznie na tragedii współbraci, nie będą interpretować idei Narodu Wybranego w tych samych kategoriach, jak niemieccy naziści interpretowali ideę Rasy Panów itp.

A co do kwestii czy i kiedy Żydzi się nawrócą, wróćmy do tajemnicy, proroctwa, jakie objawił nam rabbi Szaul:

Rz 11,25-27: 25 Nie chcę jednak, bracia, pozostawiać was w nieświadomości co do tej tajemnicy - byście o sobie nie mieli zbyt wysokiego mniemania - że zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan. 26 I tak cały Izrael będzie zbawiony, jak to jest napisane: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel, odwróci nieprawości od Jakuba. 27 I to będzie moje z nimi przymierze, gdy zgładzę ich grzechy (Iz 59,20n, Jr 31,34).

Zakończmy może starym dowcipem żydowskim:

Żyd skarży się Bogu na modlitwie:
- Panie, Panie, mój syn się ochrzcił
- Mój też, zrób więc teraz to samo, co Ja
- A cóż takiego mam zrobić?
- Napisz Nowy Testament...

 

Wrzesień-Listopad 2023

 

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości